środa, 8 kwietnia 2015

Psychodelika i psychopaci,czyli Hotline Miami 2



Trzy lata temu miałem okazję poznać  Hotline Miami, w którym zakochałem się niemal od razu. Styl graficzny, szybki, emocjonujący rodzaj rozgrywki, a przede wszystkim klimat i muzyka sprawiły, że w pierwszą część Hotline'a zagrywałem się długi czas, powtarzając levele i podkręcając wyniki końcowe. Dziesiątego marca premierę miała druga część cyklu, którą dopiero co ukończyłem. Czy warto kupić dwójkę, czy może to po prostu powtórka z rozrywki i skok na kasę od fanów?

Jeżeli ktoś z cyklem nie miał styczności, a nie brzydzi się krwią i brutalnością, powinien zdecydowanie nadrobić zaległości.W cyklu Hotline mamy do czynienia z dynamiczną grą akcji, w której sprawując kontrole nad bohaterem widzianym z lotu ptaka, przebijamy się za pomocą różnorakiej broni, własnych pięści, oraz części otoczenia, przez kolejne plansze. Zawsze zaczynało się i kończyło tak samo.Tajemniczy telefon z pozornie niewinną wiadomością, typu ,,Potrzebuję pomocy z niesfornymi dziećmi, proszę przyjechać na ulicę xy, ubierz coś ładnego". Po wysłuchaniu wiadomości postać udawała się pod wskazany adres, ubierała jedną z kilkudziesięciu masek przedstawiających różne zwierzęta (każda reprezentuje inną zdolność specjalną-wilk zaczyna grę z nożem, tygrys zabija jednym ciosem pięści), po czym wkraczaliśmy do danego budynku.Cel?Zabić wszystkich w środku. Brzmi prostacko, ale było fundamentem genialnej rozgrywki, której nie widziałem nigdy wcześniej. Jest ona niesamowicie dynamiczna, śmierć naszej postaci oznacza tylko tyle, że musimy wcisnąć przycisk odpowiedzialny za restart i zacząć dany kawałek mapy od początku, co zajmuje dosłownie sekundy, przez co ani na chwile nie tracimy rozpędu. Gra nagradza nas za każde morderstwo, ogłuszenie czy egzekucję punktami, które są potem podliczane na koniec etapu, gdzie wystawiana jest  nam nota od A do Z. Jednak dla mnie absolutną dziesiątkę stanowiła muzyka, która była dobrana tak, że momentami grało się jak w transie, przebijając się przez rzesze wrogów w rytm serwowanej przez grę muzyki. Podczas akcji słyszeliśmy dynamiczne i szybkie kawałki, z kolei w bezpiecznych lokacjach,  jak własny dom, czy sklep w którym robimy zakupy, muzyka była bardziej spokojna. Rozgrywa odbywała się, zgodnie z nazwą, w Miami lat 80-i w takim też dziwnym, narkotycznym i neonowym stylu rysowana jest nie tylko grafika, ale i właśnie muzyka. Jeżeli ktoś oglądał film ,,Drive", to klimat jest podobny. Przesłuchajcie sobie na tubie chociażby takie utwory jak  M O O N - Hydrogen, albo Sun Araw - Deep Cover-będziecie mieli przedsmak tego, co zaserwuje wam gra. Soundtracku z jedynki słucham w samochodzie do dzisiaj. Dla mnie pierwsza część serii to absolutny majstersztyk, ukrywający się pod płaszczykiem trywialnej ,,naparzanki".


A czym jest druga część cyklu?
Mechanika nie uległa zmianie, gra wygląda tak samo, chociaż mamy kilkanaście części składowych, które sprawiają, że nie można jej nazwać tylko kalką oryginału.
Po pierwsze, druga część ma miejsca w latach 90, zmienia się więc też rodzaj muzyki-dalej jest niesamowicie psychodeliczna i niepokojąca, jednak została wpasowana bardziej w brudne lata 90, niż neonowe 80. Po drugie nacisk na fabułę jest teraz o wiele większy-nie tylko sterujemy łącznie podczas całej historii aż 13 postaciami (w pierwszej części śledziliśmy losy 2 bohaterów), ale też coraz częściej etapy nie trzymają się już schematu przyjedź-zabij-zniknij.Jedna z postaci może wcale nie zabijać. Gra jest też o wiele dłuższa od swojej poprzedniczki i jej przejście zajęło mi dobre 15/20 godzin. Dodano także hard mode, którego nie było w pierwszej części, oferujący przejście całej historii raz jeszcze, z podkręconym maksymalnie poziomem trudności, więc zapewne spędzę przy tej grze kolejne 15 godzin. Chciałbym powiedzieć też coś o fabule obu gier, która wzajemnie się zazębia, ale właściwie nie da się tego zrobić, bez ,,spojlowania". Wystarczy powiedzieć, że razem ze znajomym przeszliśmy obie części parę razy, a dalej toczymy dyskusje dotyczące tego, które wątki co oznaczają, kto jest kim, skąd były telefony i co tak naprawdę się działo. W internecie można znaleźć całe linie czasowe i objaśnienia fabuły pisane na kilka stron i faktycznie: żeby złożyć wszystko do kupy, trzeba być bardzo uważnym.
Żeby nie było zbyt fanboyowo dodam,że produkcja nie ustrzegła się błędów technicznych-przeciwnicy lubią blokować się we framugach drzwi,kręcąc młynki do momentu, aż ukrócimy ich cierpienia, wrogowie z bronią palną mają czasami absurdalny zasięg, zwłaszcza że w drugiej części jest o wiele zbyt mnogo szyb, przez które mogą oni strzelać, kosząc mnie z poza mojego pola widzenia i sprawiając, że kurtyzany lecą z moich ust potokiem, a że gra często nie daje graczowi żadnych wskazówek dotyczących tego, jak ma sobie poradzić, poziom trudności jest w niektórych momentach zdrowo absurdalny.
Obie gry polecam jednak z czystym sercem-czy jesteś osobą która ma gorszy dzień i chce tylko z doskoku zrobić na jednym levelu krwawą sieczkę, po czym odejść od gry i zająć się czymś lepszym, czy kimś, kto przysiądzie nad grą dla szalonej fabuły, czy po prostu lubisz dobrą muzykę,a w grę grasz przy okazji-możesz śmiało oddać ludziom z Dennaton 6 dych, które życzą sobie za swoją produkcję. Podziękujesz mi później.
-Gorzki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz