piątek, 12 czerwca 2015

Gumowy morderca

Świat zamieszkuje bardzo dziwna grupa filmów. Są głupie. A mimo to próbuję w nich odnajdywać jakiś głębszy przekaz. Praktycznie na siłę. Wszyscy krzywią usta, gdy oglądają te „dzieła”. Ja robię to z zachwytem i podziwem. Jestem głupi.

Zapewne wiele osób nie wie co mam na myśli. Nic w tym dziwnego. Wręcz przeciwnie. Normalni ludzie, raczej nie zachwycają się bezsensownymi, tanimi jak barszcz i ogólnie rzecz biorąc głupimi produkcjami filmowymi. Jednak zawsze znajdzie się jakiś idiota, który zacznie szukać dziewicy w zamtuzie. Istnego sensu w bezsensie.

„Mordercza Opona”. Należy do jeszcze nieokreślonej grupy filmów. Kino awangardowe. Choć z pozoru dla imbecylów. Ogląda się taki film i po krótkim czasie zaczyna podejrzewać, że głupia fabuła jest tylko przykrywką. Tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego. A ile przy tym abstrakcyjnego śmiechu! Na końcu, albo jesteś usatysfakcjonowany tym, że obejrzałeś tak naprawdę genialny film. Albo plujesz sobie w brodę, bo straciłeś kilkadziesiąt minut życia na bzdury, które pewnikiem wymyślili naćpani reżyser ze scenarzystą i za parę dolców namówili grupę „aktorów” żeby zagrali. Może być i tak.

Tytuł nie jest wymyślną metaforą i praktycznie odpowiada na pytanie o czym jest film. Jedna z czterech części ogumienia samochodu, ożywa i zaczyna zabijać ludzi… Robi to za pomocą niezwykłych mocy psychokinetycznych, dzięki którym rozsadza swoim ofiarom głowy, lub całe ofiary (jeżeli są mniejsze). Nie ma się nad tym co zastanawiać i rozważać możliwości ewentualnego przekazu… Ciekawość budzi inny motyw zawarty w tym jakże niezwykłym dziele. Mianowicie poczynania opony, za pomocą lornetek, ogląda grupa widzów. Wszystko traktowane jest przez nich jak przedstawienie teatralne. Teoretycznie wszystko jest sztuczne i udawane. Jednak można mieć co do tego wątpliwości. I chyba słusznie.

Na każde pytanie postawione odnośnie „Morderczej Opony”, trafną odpowiedzią będą słowa – bez powodu. O czym zresztą informuje nas na samym początku policjant. Ten właśnie funkcjonariusz steruje (pozornie) całym widowiskiem. Mówiąc do ludzi zgromadzonych na pustyni (a jednocześnie do nas), nazywa film „hołdem dla motywów zawartych w filmach bez powodu”.

Na pewno zadziwia sposób wykonania „Opony”. Jest genialnie nakręcona, o wiele lepiej niż niektóre poważne produkcje. Gra aktorska też jest świetna (szczególnie widza na wózku i policjanta). Można spekulować o co chodziło reżyserowi (ktoś tam) – jaki przyświecał mu cel? Osobiście uważam że „Rubbenbrod” jest swojego rodzaju ironiczną odpowiedzią na powstające jak grzyby po deszczu debilne utwory audiowizualne. Słabej jakości gry aktorskie i wykonanie optyczne, które mimo to zarabiają pieniądze! Twórcy „Opony” pokazali że głupi film można zrobić z pełnym profesjonalizmem. Fabuła debilna. Ale wykonanie - prima sort! W dodatku przemycane są proste acz ważne problemy, obecne w światowym społeczeństwie.

Niby głupie. Też podchodziłem do tej francusko-algierskiej produkcji z dystansem. Szkoda mi było czasu. „Kolejna debilna produkcja” – myślałem. Ale w końcu przysiadłem i po paru ironicznych uśmiechach wciągnąłem się na poważnie! Gęba szeroko otwarta i śledzę poczynania opony! Na samym końcu, podczas finałowej sceny dotarł do mnie absurd całego filmu, przez co palnąłem się ręką w czoło.


I tyle.             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz