czwartek, 11 czerwca 2015

Tym razem postarajmy się nie głodować

Dużo jest gier typu rouge-like, w których po śmierci tracimy wszystko i musimy zaczynać od zera, co stanowi całe wyzwanie. Jeszcze więcej tych , w których celem naszej gry jest przetrwanie- pisałem już kiedyś chociażby o Stranded Deep, gdzie wcielamy się w postać rozbitka na bezludnej wyspie.
Jednak póki co znalazłem tylko jedną grę, gdzie musimy przeżyć w niegościnnym świecie, a po śmierci tracimy wszystko, która byłaby tak oryginalna jak Don't Starve.

Zgodnie z tytułem w grze chodzi o to, żeby nie umrzeć-głównie z głodu. Początkowo jako naukowiec Willson, zostajemy zrzuceni przez tajemniczą postać do dziwacznego świata. I to wszystko co na początku wiemy. Instynktownie zaczynamy zbierać jakieś jagódki i gałązki, rozpalamy i uczymy się gotować. Po jakimś czasie tworzymy coraz to doskonalsze narzędzia, by w końcu, nie martwiąc się o głód i zmęczenie, zacząć zwiedzać miejsce, w które zostaliśmy zrzuceni. W końcu musimy odnaleźć z niego drogę powrotną do domu.

Mama bardzo nie lubi, gdy niepokoi się jej młode

Jednak nie będzie to proste, a nasze plany często pokrzyżuje nam śmierć, czy to w miarę naturalna jak ta z głodu i zimna ,czy też bardziej ekstrawagancka, gdy zagryzą nas pszczoły podczas próby kradzieży miodu, zadziobie powyższy jednooki ptak, chroniący swoich młodych, zagryzą nas wilki, drzewo które ścinamy okaże się drzewcem i nie będzie zachwycone naszym działaniem i wiele wiele innych rzeczy, które permanentnie odeślą nas w zaświaty. Jednak nawet jeżeli nie rozwiążemy zagadki wysp, zostajemy nagrodzeni- im dłużej pozostaniemy przy życiu, tym więcej dostaniemy punktów, które wypełniają pasek postępu- wraz z kolejnym jego napełnianiem się, odblokujemy inne grywalne postacie- Willson co prawda z czasem zapuszcza majestatyczną brodę, która w zimie chroni go przed, cóż, zimnem- jednak inne postacie też mają swoje atrybuty. Robocik może jeść wszystko, również zepsute jedzenie, które szkodzi biologicznym postaciom, a Wolfgang jest o wiele silnejszy i ma więcej zdrowia od reszty postaci, jednak boi się ciemności.
 Zwykle więcej niż jeden przeciwnik, to pewne wciry

Gra jest też przeurocza ze względu na swoją oprawę audiowizualną.Udźwiękowienie jest bardzo oryginalne i oddaje dziwaczny klimat, który towarzyszy nam grając w tę produkcję-postacie na przykład, mogą wypowiadać różne komentarze dotyczące świata i przedmiotów, jednak nie mają one głosu jako takiego, symuluje go gra na instrumentach- filigranowa dziewczynka odzywa się piszczeniem fletu, a siłacz wolfgang przemawia puzonem.
Poza dźwiękem, absolutnym majstersztykiem dla którego warto poznać tą grę, jest jej grafika- ,,kartonowy" świat, stylizowany trochę na przedstawienie papierowych kukiełek, a trochę na obrazki z książki z bajkami, ma swój dziwaczny, nieco Burtonowski charakter, a całość wygląda wyjątkowo i bardzo przyjemnie.
 Czasem można nasłać na siebie nawzajem różne monstra,a samemu zająć się czymś ciekawszym

 Jest to gra którą albo się polubi, albo zagra raz i nigdy więcej- wymaga ona spędzenia z nią czasu, nauczenia się mechanizmów rządzących światem, by za każdym razem radzić sobie lepiej- na przykład, gdy znalazłem osadkę świnioludzi z monobrwiami,  odkryłem, że w zamian za smakołyki będą one przez jakiś czas łazić za mną i pomagać mi ścinać drzewa czy tłuc potwory. Jednak w pewną pełnię przekonałem się, że budowanie obozu przy osadce tych stworzeń było jednak chybionym pomysłem, gdyż świnioludzie zamieniają się podczas pełni w świniołaki, które bardzo chcą nas ubić. Słowem, trzeba sobie dać czas, żeby nauczyć się reguł panujących w tym pokracznym świecie, a każdy dzień który uda się przeżyć, może być tym ostatnim, bo napotkamy olbrzyma, wilki, kwiat-pułapkę, ryboludzi z bagien, wielkie komary, iiiiii tak dalej. 
Gdybyście mieli czas i lubili gry takie jak Terraria, to polecam gorąco, chociażby dla stylu, w jakim gra została wykonana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz