piątek, 24 kwietnia 2015

Odwrócona fortuna

Przenieśmy się czterdzieści osiem lat w przeszłość. Następnie przeskoczmy przez naszą południowo-wschodnią granicę. Gdzie jesteśmy? Oczywiście, w Czechosłowacji. Sztucznym tworze państwowym, nienaturalnie utrzymywanym po Wielkiej Wojnie. Co się tam wtedy dzieje? Głupie pytanie. To samo co u nas. Socjalizm. Jest smutno i szaroburo. Ale jest też piwo, głośne hulanki i specyficzny, czeski humor.    

W małej wiosce, u podnóża gór sudeckich, odbywa się coroczny bal strażaka. Jednak tym razem okazja jest wyjątkowa, ponieważ uroczyście żegnany będzie 86-ścioletni, były przewodniczący komitetu strażackiego – Aloizy Vran. Spośród kobiet uczestniczących w balu, ma zostać wybrana ta najpiękniejsza, która wręczy zasłużonemu pracownikowi straży, piękny prezent.    
      

Problem w tym, że od samego początku wszystko się psuje. Stary Vran ma raka, ale o tym nie wie, ponieważ prawo zabrania informować chorego o jego stanie zdrowia… Koledzy znają prawdę i chcą sprawić swojemu kamratowi radość w ostatnich dniach jego życia. Jednak strażacy nie potrafią znaleźć najpiękniejszych dziewcząt, a jak już je znajdują, to kandydatki okazują się wstydliwe i nie chcą paradować przed tłumem ludzi. Fanty przeznaczone na loterię giną w niewyjaśnionych okolicznościach, a ludzi w ogóle to nie interesuje. W dodatku bal przerwany zostaje przez pożar, który wybucha w domu obok. W całym zamieszaniu, wszyscy zapominają o emerytowanym przewodniczącym komitetu, który miał tego dnia zostać tak pięknie uhonorowany. 

       

„Pali się, moja panno” to film komediowy, przepełniony autoironią, tak specyficzną dla Czechów. Oglądając dzieło Milosa Formana uśmiechniemy się nie raz i nie dwa. Powinniśmy jednak pomyśleć, o czym ten obraz tak naprawdę nam opowiada. Czy nie jest to coś więcej, niż zamieszanie na wiejskiej potańcówce?   

        
Bez wątpienia. A teraz podsumujmy całość.  

Jest to opowieść o tym, iż człowiekowi w życiu udaje się bardzo mało. Plany się nie liczą. Bal stał się niewypałem. Nie wybrano miss. Fanty na loterię doszczętnie rozkradziono. Aloizy Vran nie doczekał się prezentu. Innemu staruszkowi spłonął dom, pomimo tego, że mieszkał przy samej remizie. Nawet para, baraszkująca pod stołem nie osiągnęła zamierzonego celu. Ten film opowiada o odwróconej fortunie ludzkiego żywota. Nic, tylko usiąść i płakać… Forman temu zaprzecza. Jak już nie pozostaje żadna droga a życie z każdej strony kopie po jajkach, lepiej się śmiać niż zalewać łzami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz