Do zagrania w grę może zmotywować
wiele czynników. Czasem jest to gatunek, a czasem tematyka. Bywa również iż nasze
serca zdobywa grafika lub… no właśnie – muzyka. Dla mnie, jest ona jednym z
ważniejszych elementów gry. No bo jak tu być na nią obojętnym skoro towarzyszy nam
właściwie bez ustanku? Jak dojść bez niej na uczelnie czy podróżować pociągiem?
Niewykonalne! Dlatego właśnie postanowiłam podzielić się z wami paroma utworami,
które mimo swego pochodzenia, mogą zagościć na codziennej playliście.
I tak, na pierwszy ogień,
postanowiłam zapoznać Was z piosenką Build
that Wall (Zia’s Theme). Laureatem tytułu Best Song podczas Spike Video
Games Awards z 2011 roku, oraz powodem dla którego zagrałam w Bastion.
Przyznaję się bez bicia, nie
umiem oceniać tego utworu obiektywnie. Kompletnie pochłonął mnie już od
pierwszej chwili. Kiedy tylko usłyszałam delikatną gitarę oraz murmurando
Ashley Barrett – byłam stracona. Zamknęłam oczy, i wsłuchując się w słowa, bez
najmniejszych oporów poddałam się muzyce. Mijały sekundy, a ja coraz bardziej
rozpływałam się w melodii. W końcu nadszedł refren (ależ ona mnie uwiodła tym
swoim głosem), a mi nie pozostało nic innego jak zakupić Bastion.
Gra serwuje nam także cały zestaw
pięknych, i przede wszystkim klimatycznych, instrumentali. Do tego świetny
narrator i... nah, nie ma sensu wymieniać. Co jak co, ale wspomniana gra to
według mnie, majstersztyk w swoim gatunku i naprawdę polecam wszystkim, bez
względu na preferencje.
Ale wracając do muzyki! Tak jak
pisałam, głos Ashley Barrett zauroczył mnie totalnie. Na moje nieszczęście
jednak, pozostawił niedosyt. Żadnych płyt, żadnych autorskich piosenek… nic!
Nie pozostawiło mi to wyboru - trzeba było zaprzestać poszukiwań i zapomnieć.
Wtem, nadszedł maj 2014 roku, a
na rynku pojawił się Transistor. Na
tę produkcję trafiłam zupełnie przypadkowo. Poszukiwałam akurat interesujących
gier Indie, a wspomniana gra wydała mi się naprawdę oryginalna. Zrobiłam wówczas
to, co czynię z każdym planowanym tytułem – odpaliłam trailer oraz odszukałam
IGN’owską recenzję. W przeciwieństwie jednak do tego co czynię z każdym planowanym
tytułem, wyszukanej recenzji już nie przeczytałam. We All Become One kompletnie mnie kupiło.
Ktoś poznaje ten głos? Bo to jak
najbardziej Ashley Barrett, która ponownie uradowała moje uszy. Zupełnie nie rozumiem
jak to możliwe, ale przy jej umiarkowanie oryginalnej barwie, jej głos naprawdę
mnie zachwyca. To na co jednak teraz chciałabym zwrócić uwagę to kompozytor
Darren Korb. Twórca niesamowitego podkładu zarówno do Bastionu jak i Transistora.
Co jak co, ale facet wie co robi, i przede wszystkim, wie jak napisać muzykę
idealnie oddającą serce gry. No i zachęcam oczywiście do zagrania w grę, bo produkcja
ta podziela nie tylko ten sam zespół odpowiedzialny za udźwiękowienie, ale
także studio.
Aaa, macie jeszcze jeden utwór bo ciągle nie mogłam się zdecydować, która wybrać! Spine.
A teraz zawędrujemy w nieco inne
rytmy. Powiedzmy, wkradnie się odrobina patriotyzmu, ale jak tu nie pochwalić
Wiedźmaka kiedy zawarta w nim muzyka naprawdę robi wrażenie. Czy komuś wpada w ucho czy też nie, bądźmy szczerzy –
idealnie wprowadza ona w klimat gry. Niemniej, nie miejcie mi tego za złe, ale
przykładem posłuży mi tu utwory z trzeciej, nadchodzącej, części gry. Zarówno
może być to smaczek zachęcający do kupna, ale i sama sądzę, iż soundtrack tej
odsłony może być bliski ideałowi (a przynajmniej wyrażam szczerą nadzieję!).
Będzie to piosenka z traileru Sword of Destiny, skomponowana przez
Marcina Przybyłowicza oraz Percival. Cóż, Shuttenbacha słuchałam już wcześniej.
Poznałam go jeszcze na zajęciach z języka polskiego w liceum kiedy przedmiotem
zajęć była ballada Mickiwicza, Lilije
(tutaj polecam przesłuchać ich utwór pod tytułem Pani Pana). Dlatego też ciężko mi cokolwiek powiedzieć na temat
poniższej piosenki bo… no kurcze – dla mnie oni po prostu są świetni!
Chciałam Wam jednak przedstawć
jeszcze jeden utwór - Wake The White Wolf
skomponowany przez Gavine’a Dunne. Nie jest to oficjalna piosenka włączona
do ścieżki dźwiękowej, ale wprost muszę się tym podzielić. O Gavinie Dunne
dowiedziałam się dopiero w trakcie przygotowań do tego postu, a przy okazji
zostałam od razu jego fanką. Otóż Gav, pewnego dnia, a konkretnie po rozgrywce
w Half-Life 2, postanowił skomponować piosenkę w oparciu o postać Gordona
Freemana – protagonisty gry. Następnie ją nagrał i udostępnił w Internecie.
Popularność z jaką się spotkał ze strony internautów, zaowocowała powstaniem
projektu Miracle of Sound. Projektem,
który skupia się na tworzeniu theme song’ów wszelakich gier, a który objął
swoim zasięgiem już między innymi Assasin’s
Creed IV, czy mniej znane, ale przeze mnie polecane, Wolf Among Us.
Na koniec (już darując sobie
opisy) dwie piosenki, które również w swej konwencji mogłyby znaleźć się na playliście.
Pierwsza to Ain’t no Rest for the wicked z The Borderlans. Utwór powstał z
ramienia Cage The Elephant, który
niektórzy może kojarzą i… no i właściwie więcej podawać nie trzeba. Zapraszam do
odsłuchania, bo naprawdę świetna piosenka.
A na koniec jeszcze odrobinę popu
czyli Still Alive z gry Mirror’s Edge (która do teraz śni mi się
po nocach :c ). Gdybym usłyszała ją w radiu, w życiu nie pomyślałabym, że
oficjalnie figuruje w soundtracku z gry.
A tymczasem, zapraszam serdecznie
na kolejny przegląd gier w przyszłym tygodniu. W następnej odsłonie muzyka
instrumentalna, a tuż za nią muzyka azjatycka. Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz