środa, 15 kwietnia 2015

'We don't need to be friends. We're family.' - Stoker

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach – choć czasem i z tym może być problem. To ciotki, wujki, których nie znamy ciągną nas za policzki, to prababcia wciska do ręki klopsika, młodszy brat dorabia nam rogi, a matka szarpie grzebieniem za włosy. Fotograficzna sielanka. Ale niektóre rodziny nawet na zdjęciach nie wychodzą najlepiej.

No dobrze, może wszyscy na zdjęciach ładnie wyszli, ale niezbyt normalna z nich rodzina...

(źródło: 1, 2, 3)

Stoker to bynajmniej nie film o wysysających krew wampirach. Krwi trochę tutaj jest, ale nikt jej nie konsumuje. Przypisałabym tą produkcję do cyklu 'anatomia psychopaty' (bądź socjopaty). Gdyby opisać film w jednym zdaniu byłaby to opowieść o tym jak stać się mordercą.

Wszystko zaczyna się od niefortunnego wypadku - w dniu osiemnastych urodzin Indii Stoker w niewyjaśnionych okolicznościach ginie jej ojciec. Dziewczyna była z nim bardzo związana, dużo bardziej niż z matką, z którą nie potrafi znaleźć wspólnego języka. W dniu pogrzebu w ich domu zjawia się dawno niewidziany wujek Charlie, który od początku wydaje się Indii podejrzliwie czarujący, a przy tym w niezrozumiały sposób fascynujący.

Film nie jest jednak kolejnym przedstawieniem mechanizmów 'stawania się mordercą' od zewnątrz, oczami przeciętnego człowieka. Reżyser ukazuje nam psychopatyczny umysł za pomocą montażu, szczegółowo dobranych kadrów, które podążają wraz z myślą bohaterów. Tutaj każdy pyłek ma znacznie, ułożenie palców, przemykający pająk. Świat Indii i Charliego to świat niezwykle sensoryczny, ekspresyjny. Oboje odczuwają świat dużo intensywniej, ich zmysły są wyczulone jak u zwierząt. Nie przepadają za obcym dotykiem, są inteligentni, wyrachowani, niewiele mówią, wolą obserwować. Wszystkie te rzeczy można wyczytać z samych obrazów - film równie dobrze mógłby być niemy, bo przy tak znakomitym obrazowaniu słowa wypowiadane przez bohaterów stają się zbędnym dodatkiem.

Stoker mogłoby zostać opowiedziane bez słów - nie oznacza to, że dialogi są złe, wręcz przeciwnie, to komplement.
(źródło: 1, 2)

Film jest małym dziełem sztuki, dość nieznanym niestety. Dopracowany w każdym szczególe jest ucztą dla oczu. Może w Stoker czasem widz poczuje się niezręcznie, czasem odwróci zmieszany wzrok, ale zapamięta film na długo.

I nie ukrywając - tylko tutaj naprawdę współczułam mordercy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz