niedziela, 17 maja 2015

Ezoteryczna zabawa w chowanego

 Kiedyś byłbym w stanie nazywać siebie fanem horrorów. Obecnie, uznaje się po prostu za ich obserwatora. Dzisiejsze filmy grozy są dla mnie zbyt artystyczne lub zbyt oczywiste. Zawiłe wątki znikąd, oczywiste momenty sztucznego przerażenia, no i oczywiście kto umrze... Jak mam fascynować się oczywistością? Dlatego miło widzieć film, który od owych schematów odbiega.


"Find me" można określić jako kolejny film o duchach, bo takowym jest. Mamy małżeństwo , które kupiło niezwykle tani dom, w którym nagle dzieją się niezwykłe rzeczy. Nic niezwykłego, więc czemu film mi się spodobał? Bo łamie nudzące mnie schematy.


Oczywiście nie tyczy się to wszystkich schematów, ale miło jest widzieć przełamywanie jakichkolwiek. Bohaterowie moim zdaniem są prawdopodobnie najinteligentniejszymi bohaterami w całej historii horrorów. Miło mieć świadomość, że chociaż raz postacie nie są za przeproszeniem baranami, które udają, że wiedzą co robią brnąc w coraz gorszą otchłań. Tym razem protagoniści są świadomi zagrożenia, jednak ich problemem jest jego źródła albo odpowiedź na pytanie czy da się z nim żyć...


Film w sposób humorystyczny przełamuje znane nam schematy, co niestety nie oznacza, że nie ma nużących momentów. Jednak chęć poznania prawdy i czekanie na kolejne śmieszne sceny zachęca do obejrzenia filmu do końca. Pozytywnym walorem jest to, że w porównaniu do większej części horrorów, prawie wszystkie motywy zostają wyjaśnione.


Nie twierdzę, że to wybitny horror, jednak jestem zdania, że dzisiaj nie ma takowych. Wielu może nudzić, jednak zachęcam do obejrzenia od chociażby po to by znaleźć trochę komedii. To pewnie jeden z wielu horrorów, które pójdą w zapomnienie. A szkoda, bo ma w sobie urok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz