Kiedyś
byłbym w stanie nazywać siebie fanem horrorów. Obecnie, uznaje się
po prostu za ich obserwatora. Dzisiejsze filmy grozy są dla mnie
zbyt artystyczne lub zbyt oczywiste. Zawiłe wątki znikąd,
oczywiste momenty sztucznego przerażenia, no i oczywiście kto
umrze... Jak mam fascynować się oczywistością? Dlatego miło
widzieć film, który od owych schematów odbiega.
"Find
me" można określić jako kolejny film o duchach, bo takowym
jest. Mamy małżeństwo , które kupiło niezwykle tani dom, w
którym nagle dzieją się niezwykłe rzeczy. Nic niezwykłego, więc
czemu film mi się spodobał? Bo łamie nudzące mnie schematy.
Oczywiście
nie tyczy się to wszystkich schematów, ale miło jest widzieć
przełamywanie jakichkolwiek. Bohaterowie moim zdaniem są
prawdopodobnie najinteligentniejszymi bohaterami w całej historii
horrorów. Miło mieć świadomość, że chociaż raz postacie nie
są za przeproszeniem baranami, które udają, że wiedzą co robią
brnąc w coraz gorszą otchłań. Tym razem protagoniści są
świadomi zagrożenia, jednak ich problemem jest jego źródła albo
odpowiedź na pytanie czy da się z nim żyć...
Film w
sposób humorystyczny przełamuje znane nam schematy, co niestety nie
oznacza, że nie ma nużących momentów. Jednak chęć poznania
prawdy i czekanie na kolejne śmieszne sceny zachęca do obejrzenia
filmu do końca. Pozytywnym walorem jest to, że w porównaniu do
większej części horrorów, prawie wszystkie motywy zostają
wyjaśnione.
Źródło: http://someimage.com/DD0OskP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz