Chłopak
z collegu przychodzi na imprezę na której nikogo nie zna, rozgląda
się po pokoju i widzi piękną młodą damę. Jest raczej nieśmiały,
ale zdobywa się na odwagę by ją zaczepić. Rozmowa przebiega dość
drętwo, mimo to spędzają wieczór razem, a kartka z numerem jej
telefonu, to szansa na kontynuację znajomości.
Scena
otwierająca „Teorię wszystkiego” - dwugodzinny dramat opisujący
historię życia znanego brytyjskiego fizyka i kosmologa Stephena
Hawkinga - w zaskakujący sposób przedstawia nam sylwetkę badacza. Znany głównie ze swych dokonań i osiągnięć dla świata
nauki, okazuje się być człowiekiem z krwi i kości ( i
namiętności). W filmie skupiono się na prywatnym życiu Hawkinga
i jego relacjach z żoną Jane. Historia rozpoczyna się dokładnie w
momencie ich pierwszego spotkania – na uniwersytecie Cambridge w
1963 roku.
(www.impawards.com)
W
filmie Stephen i Jane, to przede wszystkim zwyczajna para,
spędzającą razem czas na spacerach, wycieczkach i rozmowach o
wszystkim i niczym. Sielanka kończy si, wraz z wykryciem u
Hawkinga stwardnienia zanikowego, bez szans na wyzdrowienie. Do 24
roku życia choroba miała pozbawić go zdolności mówienia i
chodzenia.
Brytyjski
aktor wcielający się w rolę Hawkinga (Eddie Redmayne) świetnie
ukazał całą gamę emocji, z którymi zmaga się człowiek tracący
władzę nad swoim życiem. Jednak najbardziej porusza postać Jane
(Felicity Jones), młodziutkiej dziewczyny z aspiracjami, która całą
swoją egzystencję podporządkowała życiu u boku ( i w cieniu)
geniusza.
(galleryhip.com)
Film
prowokuje odwieczne pytania : jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić
dla osoby którą kochamy? Czy w świecie hiper-indywidualistów
istnieje miejsce na taką więź? Gdzie leży granica wytrzymałości
i co dzieje się, gdy ją przekroczymy?
Reżyser
James Marsh stworzył niezwykły obraz, który znacznie odbiega od
nurtu klasycznych biografii. Emocjonalny, wart obejrzenia i
przemyślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz