18 maja, w rękach sklepikarzy,
wylądował Wiedźmak. Dzień później, w
dniu premiery, nastąpiło wielkie zakupowe szaleństwo. Tłumy tupały pod sklepami
niczym młodzież wyczekująca niegdyś nowego Harrego Pottera.
Jeden z takich egzemplarzy trafił
oczywiście w łapki mojego lubego. Cóż to było za święto! Cóż to była za radość!
No i, cóż to za dowód miłości kiedy partner czeka z taką perełką na przyjazd do
swej panny! Ale pocierpiał tylko dwa dni, wzdychając do pudełka, aż dopełniło się
w końcu jego szczęście. Konsola zassała płytę, a gra rozbrzmiała Percivalem.
Teraz, kiedy jestem już po prawie
czterogodzinnym maratonie z Wiedźminem, podzielić mogę się kilkoma
spostrzeżeniami. Obserwacje te są zarówno pozytywne jak i negatywne – jakżeby inaczej.
Na początek może słowem o grafice
(choć podkreślam, iż bazuję na wersji z PS4). Przede wszystkim muszę
powiedzieć, że komplet elementów składających się na oprawę wizualną jest
diabelnie nierówny. Z jednej strony gra dostarcza nam niesamowitego
oświetlenia, pięknych widoków czy chociażby szczegółowych obiektów (zdobienie
talerzy i temu podobne), z drugiej raczy nas płaskimi teksturami (chociażby
liści), czy wręcz rozpixelowania przy niektórych zbliżeniach (na przykład
budynku). Inna inszość, że grafice nie pomaga mój telewizor. Nie dość, że nie jest
jakichś wielkich rozmiarów to jeszcze kolory przekłamuje :(
W praktyce, nie ma co się jednak oszukiwać,
gra dostarcza na tyle przyjemnej rozgrywki, iż wszystko to schodzi na boczny
plan. Człowiek dużo bardziej skupia się na eksploracji i podziwianiu widoków. Już od pierwszego
opuszczenia wioski zostałam totalnie ujęta przez zgliszcza ceglanych budynków.
To co jednak najbardziej przyczynia się do odwrócenia uwagi od wad jest klimat.
O ile początkowo budowany jest przez filmiki, o tyle w następnej części gry przekonują
nas… misje poboczne! To akurat zaskoczyło mnie najbardziej, bowiem producenci
gier przyzwyczaili nas do „zabij, zlootuj, pozamiataj”. Tym razem misje
poboczne są naprawdę ciekawymi, małymi historiami, które pozwalają nam na lepsze
zagłębienie się w świat.
A jeżeli o uniwersum mowa…
kurczę, użyte w grze dialogi są naprawdę dobrze przemyślane. Nie dość, że
wielokrotnie zabawne (i to w ten inteligentny, nienachlany sposób) to jeszcze
okraszone starodawnymi wyrazami. Świetnie się je czyta! Czyta, bo ze słuchaniem
już trochę gorzej… Może tutaj rzeczywiście jest to już czepialstwo, ale parę
razy dubbing naprawdę nie pasował do zaprojektowanych postaci.
Na plus natomiast uznaję
rozwiązania… nazwijmy to detektywistyczne. Gerald nie tylko może podążać za
śladami, ale i realnie badać pewne poszlaki czy poszpanować wiedzą o potworach.
Dla mnie, jako wielkiej fanki tego typu gier, to niesamowita zabawa.
Świetną rozrywką jest tu także
crafting. Przyznać się bowiem muszę, że nie ma dla mnie nic piękniejszego nic
zbieractwo i złodziejstwo. Jakbym mogła, z pewnością opróżniłabym choćby
najmniejszą chatkę. Kiedy dodatkowo loot ten da się wykorzystać sensownie – nic
mi więcej nie potrzeba. Do tego, skoro już o ekwipunkowych rzeczach mowa, pochwalić muszę interfejs. Posiadam, dosłownie, alergię na te wszelakie hud'y, które stylizuje się na starsze produkcje. Ja rozumiem, że one są równie trudne, więc i chcą je przypominać, ale na litość boru, to wygląda paskudnie! Dlatego też chwała Wiedźmakowi, że pamięta o w którym wieku żyjemy. Wprawdzie schrzanili troszkę kwestie sortowania przedmiotów, ale... naprawdę - wybaczam to bez cienia wątpliwości.
Gorzej natomiast wypada main plot.
Wprawdzie na razie minęło raptem kilka godzin, lecz przeczytane dotychczas
recenzje nie zapowiadają aby odczucia miały się tu zmienić. Brakuje w nim
swoistej tajemniczości – czegoś co realnie potrafiłoby zainteresować. Tymczasem
lądujemy od lokacji do lokacji próbując dowiedzieć się czegoś, co właściwie
wiele nie wyjaśnia, a oczywiście kosztuje nas wiele pracy.
Na zakończenie mogę jednak podać,
że siedzę podekscytowana jak małe dziecko i nawet na czas pisania kazałam
partnerowi kontynuować rozgrywkę. Wiedźmak to w końcu Wiedźmak – nie da się go
nie kochać! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz