Wampiry od zawsze fascynowały miliony ludzi. Są szybkie, bystre, zabójcze czasem straszne czasem zabójczo piękne. Na szczęście sukces powieści Stephenie Mayer nie zepchnął ich do roli wesołych, przyjaznych wegetarian na zawsze. A może to wynik tego, że już wcześniej były mocno usytuowane w horrorach sprawił, że nie tylko ja, ale i tysiące innych ludzi nadal fascynuje się tymi niezwykłymi istotami. Z pewnością każdy fan krwiopijców chciałby się wcielić w jednego z nich chociażby na kilka godzin by móc poczuć tą MOC. Dzięki grze Masquerade Bloodline jest to możliwe.
Na początek wybieramy sobie postać, jedną z siedmiu klanów. Każdy z tych wielkich rodów wampirzych ma swoją własną mroczną historię, a związku z tym różne mocne i zdolności. Gdy już wybraliśmy swojego ulubieńca zaczyna się rozgrywka, która jest po prostu.....nieziemska! Ciężko się oderwać, chociaż gra pochodzi z roku 2004 (to już prawie prehistoria, co nie? :) ). Może własnie ta "starość" sprawiła, że mimo luk w grafice (chociaż jak na czasy kiedy została wydana to WOW) świetnie można wczuć się w klimat wielkiego, brudnego miasta, którego my stajemy się częścią i zaczynamy okrutną grę w świecie wampirzej polityki.
Do przejścia mamy wiele questów oraz misji pobocznych. Wiele z nich są jak wyjęte z horroru, chociaż nie podejrzewało by się początkowo o to tej gry. Mamy też duży rozrzut pomiędzy długością niektórych kampanii. Jedne skończymy w ciągu pół godziny gry inne będziemy ciągnąć, aż do pojawienia się ostatniej sekwencji ruchów jakie wykonamy.
Grę polecam zarówno tym, którzy kochają wampiry, aż do grobowej deski jak i tym, którzy za nimi nie przepadają. Bowiem każdy znajdzie tu coś dla siebie. Trochę strachu, trochę humoru. Kto co lubi :) W końcu mroczna strona życia nie musi zawsze oznaczać samej makabry :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz