niedziela, 24 maja 2015

Mąż, bohater, towarzysz, zdrajca...

 Niektórzy ludzie mają naprawdę pecha. Na przykład ja, po powrocie do domu musiałem toczyć bój z gołębiem o to, by opuścił mój balkon. Naprawdę ciężkie przeżycie, co? Jednak moje starcie z miastowym lotem jest niczym z życiem bohatera filmu "Obywatel". Produkcja Jerzego Stuhra, w której on sam, wraz ze swoim synem odgrywają główne role, jest opowieścią o prostym człowieku próbującym osiągnąć cokolwiek w życiu.


Podobny w swoim schemacie do "Foresta Gumpa", "Obywatel" to historia pełna absurdów, ironizująca polskie przywary. Bohater, Jan Bratek, zupełnym przypadkiem uczestniczy w najważniejszych momentach historii Polski od lat 60 do pierwszego dziesięciolecia XXI w. Chcąc uniknąć wielkiej polityki, pakuje się w większe kłopoty, często stając się kimś, kim nie jest lub nie chce być. A prawdą jest, że chociaż dla wielu wydaje się być antybohaterem, on tylko pragnie uciec od wielkich rozgrywek. Kreacja postaci poprzez zestawienie ojca-syna jako stary-młody Bratek daje filmowi realistyczny efekt dojrzewania bohatera.


Humor filmu atakuje polskie stereotypy ośmieszając je, oraz czyni absurd z wielkich wydarzeń, pokazując je w krzywym zwierciadle. Możemy przez to spojrzeć na historię i realia PRL-u nie z perspektywy wielkich, podręcznikowych dziejów ale z perspektywy szarej jednostki, która uczestnicy w niej pchana przez los. Niektórzy mogą zarzucić, że film stara się przekazać negatywny obraz Polaka. Dziwię się, że ktoś stara się w absurdzie znaleźć takowe rzeczy. Jednak nie oznacza to, że nie ma do czego się przyczepić. Czasem film sprawia wrażenie jakby był niespójny, mieszając wątki (które wprawdzie zostają wyjaśnione) i sprawiając że można nie do końca je zrozumieć.



Stuhrowie ponownie udowadniają swój kunszt aktorski. Polski Forest Gump, może nie jest arcydziełem, ale na pewno dobrym filmem, zwłaszcza jeżeli chcemy sobie poprawić humor mówiąc "a myślałem/am, że to ja mam najgorzej".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz