Czy zastanawiałeś (łaś) się kiedyś jak to jest stracić
pamięć, a co za tym idzie, świadomość swojej tożsamości? Jeśli nie, to ten film
wzbudza taką refleksje. Doktor Alice Howland to szanowany profesor
lingwistyki. Ma idealne życie – trójkę dorosłych
dzieci, kochającego męża - to wszystko
nagle umyka jej jak piasek przez palce, wyfruwa jak spłoszony motyl. Diagnoza brzmi jak wyrok śmierci:
choroba Alzheimer
Film „Still
Alice” powstał na podstawie powieści Lisy Genova. Poruszająca historia o
kobiecie która straciła wszystko oprócz miłości bliskich. Wzruszający, poruszający i
przerażający. Jak bardzo ulotne mogą być nasze wspomnienia, dorobek całego
życia. Jak czuje się ktoś kto zapomina drogę do domu, imię swojej córki, do
tego wszystkiego traci prace albo gorzej… dowiaduje się że jej dzieci również
odziedzicza tę przypadłość. Myślę, że to już szczyt wszystkiego. Obwinianie
się? Bezsilność? Najbardziej okrutną sceną jest gdy Alice, w zaawansowanym już
stadium choroby, trafia w komputerze na film nagrany dla siebie samej tuż
po diagnozie. Próba wykonania zawartych w nim instrukcji to moment pełen
grozy i rozczarowania. Film reżyserowali Richard Glatzer i Wash Westmoreland. Powieść
opowiadana jest chłodno – proste sceny, dużo cięć, urywane sceny. Być może to
też ma swoją funkcje w filmie, nawiązującą do typu choroby. Julianne Moore,
która zresztą dostała oskara za rolę głównej bohaterki, bardzo realnie oddała
ten problem. Jest świetną aktorką. Ciekawostką jest też rola Kristen Steward,
chyba nie spodziewałabym się jej w dramacie, jednak myślę że również zrobiła
kawał dobrej roboty. Sposób pokazania filmu nie jest jakimś ewenementem. Liczy się fabuła. Oddanie
problemu jest najważniejsze. To nie poradnik jak zmagać się z tą chorobą, ale
raczej próba dostrzeżenia tego co jest ważniejsze. Tutaj okazuje się wsparcie
rodziny. Myślę, że scena końcowa oddaje to najbardziej.
Do obejrzenia filmu mnie nakłoniła ciekawość takiego życia. Być może dołuje i zasmuca, ale jednak pomaga docenić to
co mamy. Świetna rola, zdjęcia nie zachwycają, jednak nie o to tu chodzi.
Historia jest poruszająca i na pewno godna uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz